Rynek pojazdów napędzanych ogniwami wodorowymi w ciągu kilku lat zwiększy przychody niemal czterdziestokrotnie – przewidują analitycy Market Research Future. Na razie czynnikiem ograniczającym rozwój napędów opartych na tym paliwie jest stosunkowo wysoki koszt wytworzenia go w zeroemisyjnym procesie i brak odpowiedniej infrastruktury do tankowania. Pierwszą taką stację w tym roku w Krakowie otworzy PKN Orlen. Najbliższe lata przyniosą jednak coraz większe zainteresowanie inwestycjami w ten obszar rynku paliw, co przyczyni się do obniżenia kosztów produkcji zielonego wodoru. Wysokie ceny tradycyjnych paliw sprawiają, że ten proces może przyspieszać.
– Wodór w przyszłości może być nośnikiem, który zastąpi w znacznym stopniu ropę naftową, ale również inne nośniki energii, takie jak węgiel czy gaz. Szacuje się, że do roku 2050 wodór może stanowić nawet 10 proc. energii, która będzie niezbędna nam jako ludzkości do zastosowań przemysłowych i transportowych. Natomiast jest to oczywiście proces długoterminowy – mówi agencji Newseria Innowacje Jacek Cichosz, prezes zarządu Air Products na Polskę.
Według analityków Market Research Future światowy rynek pojazdów napędzanych wodorowymi ogniwami paliwowymi osiągnął w 2020 roku przychody sięgające niemal 1,2 mld dol. Do 2028 roku jego wycena wzrośnie jednak do poziomu niemal 47 mld dol. Jak wskazują autorzy raportu, na stosunkowo niskie jak na razie zainteresowanie ogniwami wodorowymi wpływa wysoki koszt stworzenia infrastruktury stacji paliw w porównaniu z innymi paliwami alternatywnymi. Na cenę wpływa też wysoki koszt wytworzenia wodoru.
– Jeżeli mówimy o zastosowaniu zielonego wodoru, który jest przede wszystkim produkowany w oparciu o odnawialne źródła energii i w procesie elektrolizy wody, to mówimy o konieczności dużych inwestycji w nową infrastrukturę. To przede wszystkim zakup elektrolizerów, montaż instalacji źródeł energii odnawialnej. Te koszty inwestycji będą na pewno rzutowały na tym etapie na znacznie wyższy koszt wodoru jako alternatywnego paliwa – przyznaje Jacek Cichosz.
Jednak w opinii eksperta wraz ze zwiększeniem skali produkcji i inwestycji będziemy obserwować spadek kosztu jednostkowego wytworzenia energii. Do 2030 roku produkowanie zielonego wodoru powinno być porównywalne kosztowo z obecnie produkowanym wodorem przemysłowym.
– Co ważne, koszt wodoru musi być odnoszony także do kosztów alternatywy, czyli paliw konwencjonalnych, takich jak gaz czy ropa. W obecnych uwarunkowaniach i przy obecnie wysokich kosztach wydaje się, że czas na uzyskanie niższego kosztu wodoru w stosunku do klasycznych paliw może być znacznie krótszy – mówi przedstawiciel Air Products, firmy, która jest największym na świecie producentem i dostawcą wodoru na świecie.
W uchwalonej pod koniec ubiegłego roku Polskiej Strategii Wodorowej do roku 2030 rząd deklaruje, że do 2030 roku w naszym kraju moc instalacji do produkcji niskoemisyjnego wodoru osiągnie potencjał 2 GW. Ma też powstać pięć dolin wodorowych, a po polskich drogach będzie się poruszało od 800 do 1 tys. autobusów napędzanych wodorem. Z kolei już w 2025 roku ma działać 35 stacji tankowania tego paliwa. Wraz z rozwojem napędów wodorowych musi bowiem podążać inwestycja w infrastrukturę do tankowania takich pojazdów.
– Potrzebna jest jasna strategia na poziomie ogólnokrajowym, która będzie definiowała ścieżkę rozwoju dla wodoru. To jest o tyle istotne, że ze strategii wynikają też rozwiązania legislacyjne niezbędne do tego, żeby taka infrastruktura mogła powstać. Na początkowych etapach wdrożeń nowych technologii to są również środki wspierające i dotacje, które umożliwią uruchomienie całego procesu inwestycyjnego – wymienia prezes zarządu Air Products. – Fakt braku stacji tankowania wodoru jest klasycznym dylematem: jajko czy kura. Ktoś powie: nie ma stacji do tankowania, bo nie ma pojazdów, w konsekwencji nie ma pojazdów, ponieważ nie ma gdzie ich zatankować.
Jak wynika z marcowego Licznika Elektromobilności, prowadzonego przez PSPA i PZPM, park wodorowych samochodów osobowych liczy 119 egzemplarzy. W I kwartale br. zarejestrowano 40 sztuk takich aut, co oznacza wzrost o 900 proc. r/r. Zgodnie z zapowiedziami PKN Orlen w najbliższych tygodniach w Krakowie zostanie uruchomiona pierwsza stacja tankowania wodoru, w przyszłym roku powstaną kolejne – w Poznaniu i Katowicach. Strategia wodorowa koncernu zakłada, że do końca tej dekady kierowcy w Polsce będą mogli korzystać z sieci 57 stacji. Równolegle PKN Orlen planuje uruchomienie 10 hubów wodorowych, m.in. we Włocławku czy Płocku, w których będzie produkowany niskoemisyjny wodór (pierwszy hub działa od zeszłego roku w Trzebini, na razie jest tam produkowany szary wodór z przeznaczeniem dla transportu). Do 2030 roku paliwowy koncern planuje zainwestować 7,4 mld zł w technologie związane z wytwarzaniem i dystrybucją tego paliwa.
– W Europie Zachodniej funkcjonuje już ponad 200 stacji tankowania wodoru. Można powiedzieć, że kraje zachodnie, takie jak Niemcy, Francja, Hiszpania czy Wielka Brytania, są parę kroków przed nami. Ale jestem przekonany, że w ciągu najbliższych dwóch–trzech lat powinniśmy mieć już w Polsce infrastrukturę i sieć stacji do tankowania wodoru, jak również pierwsze pojazdy wykorzystywane w zastosowaniach transportowych. Liderami będą przede wszystkim przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej, które już ogłaszają przetargi i rozpoczynają procesy zakupów floty autobusów napędzanych wodorem – przewiduje ekspert.
W marcu przetarg na zakup 22 autobusów wodorowych ogłosiło Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Poznaniu. Taki zakup planuje także m.in. Zarząd Transportu Miejskiego w Lublinie.
Źródło: https://biznes.newseria.pl/news/wodor-bedzie-paliwem,p1346749100